Jesiennie, ponieważ stworzyłam kilka par kolczyków z żołędziowych czapeczek, których mam spory zapas. Zbierałam je wtedy, kiedy nie były jeszcze przykryte liśćmi. Następnie pomalowałam je bezbarwnym lakierem do paznokci, by je zaimpregnować i po to, by miały połysk. Środki wykonałam z obrobionych na szydełku koralików i zeszłorocznych filcowych kulek w moim ulubionym limonkowym kolorze. Wkrótce z pewnością powstaną do kompletu również żołędziowe zawieszki. Oto efekt:
Zainspirowałam się ślicznymi, kolorowymi żołędziami, które widziałam na blogu:
http://by-piegowata.blogspot.com
Podczas ostatniego, długiego weekendu upiekłam spory zapas kruchych rogalików. Jestem łasuchem, więc zawsze muszę mieć do kawy coś słodkiego, a z kilograma mąki wychodzi ich naprawdę dużo.
Jeśli będą zainteresowani, w następnym poście podam przepis. Pozdrawiam i zachęcam do pichcenia w długie jesienne wieczory.
Masz je jeszcze? (rogaliki....) zaraz bym przybiegła.....
OdpowiedzUsuńJeszcze kilka zostało. Zapraszam.
OdpowiedzUsuńz ochotą skorzystam z przepisu uwielbiam takie rogaliki a nigdy nie robiłam. Żołędzie super pomysł:0
OdpowiedzUsuńŻołędzie śliczne! A o przepis na rogaliczki bardzo poproszę:) Pozdrawiam cieplutko. Ania
OdpowiedzUsuńKolczyki są śliczne :)
OdpowiedzUsuńI częstuję się wirtualnie rogalikami :)