Od wielu lat mam alergię na sierść kota, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by cieszyć się kotem własnoręcznie wykonanym. Moje dwa kotki z kamieni przycupnęły cichutko pod schodami i spoglądają swoimi zielonymi ślepiami na gości, którzy odwiedzają moje skromne progi. Ten czarny, kiedy jest zmęczony czasem wskakuje do wiklinowego kosza, by zdrzemnąć się chwilkę. Polubiłam je od kiedy je mam, choć są takie gładkie i zimne.
Aby było weselej i bardziej kolorowo w naszym ogródeczku, znieśliśmy z mężem ze strychu stary rower naszego syna i teraz służy nam za kwietnik. Doniczki z surfiniami umieściliśmy w skrzynkach, a na środku znalazły swe miejsce begonie w gliniaku oplecionym wikliną. Tło, tj zniszczone, zardzewiałe przęsło pomalowałam złotą farbą w sprayu.
Jak Wam się podoba taki kwietnik? Ja jestem z niego bardzo zadowolona.
A kto powiedział, że kwiaty muszą rosnąć na rabatce lub w doniczce? A może posadzić je w drucianym koszu na ziemniaki? Czemu nie! Oczywiście też musi być złoty. Kiedy zakwitną nasturcje, będzie pięknie.